Autor: Krzysztof Górski
Lider Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) i przewodniczący Senatu Crin Antonescu nie zgadza się na zmiany ustrojowe, które nadawałyby większą władzę parlamentowi kosztem prezydenta. Propozycję taką wysunęła Partia Socjaldemokratyczna (PSD) premiera Victora Ponty, która wraz z PNL i mniejszymi ugrupowaniami tworzy rządzącą krajem Unię Społeczno-Liberalną (USL). W wyborach parlamentarnych, które odbyły się w grudniu ubiegłego roku, USL uzyskała większość 2/3 deputowanych – wystarczającą do zmiany ustawy zasadniczej. Tymczasem były szef rządu z ramienia PNL Călin Popescu-Tăriceanu uważa, że najlepszym ustrojem dla kraju byłaby monarchia konstytucyjna.
– Zmiany proponowane przez socjaldemokratów spowodowałyby nadmierną koncentrację władzy w rękach premiera. Nie może być tak, że szef rządu, który nie jest wybierany w bezpośrednich wyborach, posiada tak szerokie kompetencje – krytykuje Antonescu.
Szef Senatu i druga osoba po prezydencie uważa, że głowa państwa powinna zachować większość obecnych prerogatyw, które w tej chwili obejmują kierowanie polityką zagraniczną kraju, nadzór nad instytucjami wymiaru sprawiedliwości, oraz tajnymi służbami.
Domagając się utrzymania ustrojowego status quo Antonescu myśli przede wszystkim o własnej politycznej przyszłości. Lider „penelistów” ma być kandydatem Unii Społeczno-Liberalnej w wyborach prezydenckich, które odbędą się pod koniec 2014 roku. Według sondaży Antonescu ma największe szanse, aby zastąpić Traiana Băsescu.
Jeszcze w 2006 roku liberałowie wysuwali postulat większych prerogatyw dla rządu, kosztem prezydenta. Wówczas jednak na czele władzy wykonawczej stał lider PNL Călin Popescu-Tăriceanu. Temat ten powrócił do publicznej debaty w 2010 roku dzięki Crinowi Antonescu, który uważał, że należy ograniczyć uprawnienia głowy państwa.
Zgody co do ustrojowych fundamentów państwa nie ma wśród samych „penelistów”. Călin Popescu-Tăriceanu zadeklarował się ostatnio jako zwolennik monarchii konstytucyjnej. – Bez wątpienia ten ustrój przyniósłby nam najwięcej korzyści, tak w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Kiedy w ubiegłym roku król Michał przemawiał w parlamencie z okazji swoich 90-tych urodzin dał się pokazać jako prawdziwy mąż stanu, człowiek niezależny od jakiejkolwiek partii – wyjaśnia były premier Rumunii.
Król Michał I Rumuński stał na czele państwa w latach 1927-1930 i 1940-1947. W sierpniu 1944 roku doprowadził do obalenia reżimu marszałka Iona Antonescu, współpracującego z hitlerowskimi Niemcami. Niedługo później, w grudniu 1947 roku, pod naciskiem ZSRR sam musiał oddać władzę i udać się na emigrację.
Dwie główne partie tworzące koalicyjną Unię Społeczno-Liberalną – Partię Socjaldemokratyczną Ponty i Partię Narodowo-Liberalną Antonescu – spaja przede wszystkich niechęć do prezydenta Băsescu i dążenie do maksymalizacji władzy, szczególnie, że ideologicznie ugrupowania są od siebie coraz bardziej odległe. W przypadku PNL, z której list mandat deputowanego uzyskał skrajnie prawicowy polityk Gigi Becali, coraz mniejszego znaczenia nabiera przymiotnik „liberalna”, a coraz większego akcent nacjonalistyczny i eurosceptyczny. USL cementowały także krytyka ze strony Unii Europejskiej i zachodnich polityków po zawieszeniu latem ubiegłego roku prezydenta Traiana Băsescu.
Kiedy w 2014 roku prezydent odejdzie na polityczną emeryturę, istnieje spore prawdopodobieństwo konfliktu a nawet rozpadu USL. Pęknięcia w koalicji widać już w ostatnich tygodniach np. w przypadku zmiany ustawy o immunitecie parlamentarnym.
źródło: adevarul.ro mediafax.ro