Według Vojislava Stankovicia, doradcy prezesa serbskiej Izby Gospodarczej, Serbia mogłaby zarobić na eksporcie malin od 400 do 500 mln USD, gdyby tylko zmodernizowała uprawę tych owoców.
Obecnie Serbia zarabia 4 razy mniej, czyli rocznie od 120 do – maksymalnie – 140 mln USD.
Serbia jest trzecim – po Polsce i Rosji – producentem malin na świecie (a jeszcze do 2012 r. była liderem na rynku); maliny uprawia się tam na powierzchni około 15 000 hektarów. Przeciętna roczna produkcja wynosi 81 000 ton, a przeciętny plon uzyskiwany z hektara to 4 tony.
Przyczynami dość słabej, w porównaniu np. z Polską, produktywności są przede wszystkim małe i rozdrobnione plantacje; ponadto, maliny zbierane i pakowane są w niehigienicznych warunkach, co obniża zbiór owoców pierwszej klasy.
Jednocześnie Stanković podkreśla, że jakość serbskich malin nie ulega wątpliwości, ale – aby poprawić swoją pozycję na rynku – Serbia musiałaby zmodernizować uprawy. Przede wszystkim: wprowadzając wysokoproduktywne gatunki owoców, odpowiednie systemy nawadniające oraz dbając o zamontowanie siatek ogrodzeniowych.
Kolejną zmianą, celem polepszenia uprawy tych owoców, mogłoby być wprowadzenie do uprawy nowych gatunków; w Serbii dominują dwa rodzaje malin: „vilamet” (który stanowi 87 proc. upraw) oraz „miker”.
Jako przykład wart naśladowania, podawany jest gatunek malin wprowadzony do uprawy właśnie Polsce (tj. „polana”), który rodzi owoce przez kilka miesięcy w roku, co pozwala m.in. łatwiej i spokojniej rozplanować zbiory. Gatunek „polana” jest uważany również za wyjątkowo produktywny – pozwala na uzyskanie od 15 do 20 ton owoców z hektara.
Były sekretarz Ministerstwa Rolnictwa Ljubiša Dimitrijević przedłożył nawet „zorganizowanie objazdu terenowego w Polsce, która jest największym producentem malin na świecie, żebyśmy tam mogli zobaczyć sposób w jaki Polacy uprawiają i skupują maliny”.
Źródło: akter.co.rs, b92.net, seebiz.eu