Autor: Krzysztof Górski
Rumuński Kościół Prawosławny, Kościoły protestanckie skupiające mniejszość węgierską, a także Kościół Rzymskokatolicki z Siedmiogrodu, stanęły po stronie tysięcy Rumunów demonstrujących przeciwko rządowej zgodzie na eksploatację kopalni złota w Roşia Montană. Zdaniem protestujących projekt wiązałby się z ryzykiem zniszczenia środowiska naturalnego, a także górniczych korytarzy z czasów rzymskich.
- Protesty trwają już od trzech tygodni. Skierowane są przeciwko eksploatacji złota w miejscowości Roşia Montană w górach Apuseni przez rumuńsko-kanadyjską spółkę Rosia Montana Gold Corporation – wyjaśnia Paweł Rutkowski, Polak mieszkający w Bukareszcie. Manifestacje rozpoczęły się po tym, jak premier Victor Ponta przesłał do parlamentu, bez konsultacji społecznych, ustawę legalizującą i przyspieszającą rozpoczęcie projektu. Jak się okazuje, nowe prawo jest niezgodne nie tylko z wieloma obowiązującymi już ustawami (np. o górnictwie), ale łamie również przepisy konstytucyjne.
„Żądamy, aby rząd wycofał projekt zezwalający na eksploatację kopalni w Roşia Montană. Protestujemy przeciwko niszczeniu środowiska naturalnego, przeciwko naruszaniu prawa własności (rządowy projekt umożliwia wywłaszczenia – K.G.), przeciw stwarzaniu zagrożenia dla dziedzictwa kulturowego, co wiąże się z tym projektem” – czytamy w komunikacie podpisanym przez wysokich hierarchów Kościołów z Siedmiogrodu m.in. biskupów rzymskokatolickich, luterańskiego i kalwińskiego. Decyzja Kościołów ma znaczenie symboliczne, gdyż przypomina o ich roli w grudniu 1989 roku. To od protestu przeciwko odwołaniu kalwińskiego węgierskiego pastora László Tőkésa rozpoczęła się rumuńska rewolucja i upadek komunizmu nad Dunajem i Cisą.
Także skupiający 85% Rumunów Kościół Prawosławny – finansowo zależny od państwa i zwykle popierający linię rządu – zdystansował się wobec projektu. – Nasze stanowisko wypływa z Pisma Świętego, gdzie jest wyraźnie zawarta idea, że trzeba chronić wszelkie stworzenie, które istnieje dzięki Bogu. Kościół ma nadzieję, że region Roşia Montană pozostanie nietknięty w swojej świętości, czystości i pięknie – tłumaczy rzecznik Cerkwi ojciec Constantin Stoica.
W sobotę, 21 września, przed budynkiem parlamentu tysiące manifestantów zbudowało łańcuch ludzkich rąk. Ich argumenty uznał także mer Klużu (największego miasta Siedmiogrodu, gdzie znajduje się Roşia Montană), były premier Rumunii Emil Boc, którego żona wzięła udział w manifestacjach. Od początku demonstracji, na początku września, na ulice kraju wyszły setki tysięcy Rumunów.
- W każdą niedzielę w głównych miastach Rumunii, ale także zagranicą, odbywają się marsze protestacyjne. Najliczniejszy z nich, około 20 tysięcy ludzi, ma miejsce w Bukareszcie. Protesty mają charakter pokojowy, nie dochodzi do żadnych incydentów – opowiada Paweł Rutkowski.
To jedne z największych demonstracji w Rumunii od upadku dyktatury Nicolae Ceauşescu w 1989 roku. Głosy poparcia docierają także z zagranicy, po stronie obrońców środowiska stanął ostatnio amerykański gwiazdor Woody Harrelson.
Dziennikarka Victoria Stoiciu z portalu hotnews.ro zauważa, że rządowi Ponty udało się zmobilizować przeciwko sobie ludzi odległych od siebie o lata świetlne pod względem wyznawanych wartości i światopoglądu. Tysiące ludzi manifestuje na ulicach pomimo tego, że kanadyjsko-rumuński koncern wydał ogromne kwoty na kampanię medialną, która miała przekonać obywateli do projektu. Sytuację wokół Roşia Montana komplikuje poparcie, jakiego udzielają projektowi górnicy z ubogich okolic projektowanej kopalni, liczący na nowe miejsca pracy. Według sondaży około 70% Rumunów popiera wydobycie złota, ale wpływ na to może mieć niedostateczna informacja w największych mediach, które zamiast o Roşiă Montana wolą pisać o nowo narodzonej wnuczce prezydenta Rumunii, albo okolicznościach pogrzebu króla rumuńskich Romów.
Źródła: hotnews.ro. adevarul.ro