W minioną niedzielę odbyło się w Rumunii referendum w sprawie odwołania ze stanowiska prezydenta Băsescu. W wyniku zbyt niskiej frekwencji głowa państwa zachowa jednak swój urząd.
Dane statystyczne sporządzone tuż po referendum ujawniły niewielką frekwencję także wśród obywateli węgierskiego pochodzenia. Szczególnie niska frekwencja odnotowana została w większości zamieszkałych przez Węgrów okręgach Harghita i Covasna, gdzie do urn poszło zaledwie nieco ponad 1/3 uprawnionych do głosowania mieszkańców.
Socjolog Tamás Kiss powodu dla którego mniejszość węgierska pozostała w swoich domach w dniu referendum upatruje w niechęci do obecnego premiera Victora Ponty i prowadzonej przez niego Partii Socjaldemokratycznej PSD, a nie jak spekuluje się w popularności prezydenta Băsescu wśród obywateli pochodzenia węgierskiego.
Niska frekwencja wśród mniejszości węgierskiej stała się powodem wielu oskarżeń, zwłaszcza pod adresem Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii (węg. Romániai Magyar Demokrata Szövetség – RMDSZ), który zachęcając Węgrów do głosowania nie zabrał jednak w sprawie jednoznacznego stanowiska. Jak podkreśla Kiss RMDSZ ograniczył się do wydania komunikatu, rezygnując zupełnie z prowadzenia otwartej kampanii.
Według Kissa referendum nie przyniesie rozwiązania konfliktu a kryzys w polityce wewnętrznej Rumunii potrwa aż do jesiennych wyborów.
źródło: erdon.ro