2 kwietnia 2017r. odbyły się w Serbii wybory prezydenckie. Dotychczasowy premier Aleksandar Vučić zwyciężył w I turze z 55-procentowym poparciem. Na drugim miejscu znalazł się Saša Janković (16,32%), a na trzecim Luka Maksimović (9,44%). Frekwencja wyborcza wyniosła 54,55%.
Od poniedziałku 3 kwietnia pod budynkiem Parlamentu w Belgradzie trwają protesty przeciwko nowo wybranemu prezydentowi. Demonstracje odbywają się również na ulicach Nowego Sadu, Nišu, Kraljeva, Valjeva, Suboticy, Užic i innych serbskich miast. W sobotę w stolicy kraju zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy protestujących. Do manifestantów, których największy odsetek stanowią młodzi ludzie, dołączyły związki zawodowe serbskiej policji oraz wojska.
Na transparentach protestujących widnieją hasła: Narod gladuje, a elita se raduje (Naród głoduje, elita się cieszy) Vučiću Šrederu (Vučić, Schröderze), Nećemo da budemo jeftina radna snaga (Nie chcemy być tanią siłą roboczą).
Aleksandra Vučicia i SNS (Serbską Partię Postępową) oskarża się o zakłamania wyborcze – fałszowanie i kupowanie głosów. Demonstranci domagają się zmian w komisji wyborczej.
Zdecydowana reakcja młodych Serbów jest skutkiem wielu problemów, które przez lata nawarstwiały się w kraju. Jedną z największych bolączek jest wysoka stopa bezrobocia. 18% obywateli pozostaje bez pracy (2016r), a wiele osób pracuje na „czarno”.
W Serbii zagrożona jest sytuacja wolności mediów, co potwierdza wiele przykładów, jak np.: zwolnienie karykaturzysty Dušana Petričicia z tygodnika „Polityka“ czy zdjęcie programu telewizyjnego „Utisak nedelje“, poruszającego aktualne problemy polityczne. Protestujący żądają odwołania dyrektora telewizji RTS z powodu nierównej prezentacji kandydatów na prezydenta oraz odwołania członków REM (Organu regulacyjnego dla mediów elektronicznych) za bezczynność wobec setek naruszeń.
Źródło: balkans.aljazeera.net, rs.n1info.com, noizz.rs