Nie minął tydzień od ogłoszenia przez Zorana Zaeva i jego SDSM bojkotu przedterminowych wyborów parlamentarnych, a sytuacja w Macedonii już zdążyła się ponownie zaognić. Wszystko za sprawą prezydenta Ǵorge Ivanova, który we wtorek, 12 kwietnia ogłosił wstrzymanie wszystkich śledztw prowadzonych przeciwko funkcjonariuszom państwa, w tym członkom rządu z ramienia VMRO-DPMNE. Decyzja prezydenta wzbudziła oburzenie nie tylko działaczy opozycji, ale również zwykłych obywateli, którzy wczoraj protestowali przeciwko prezydentowi domagając się jego natychmiastowej rezygnacji.
Reforma oświaty i masowe podsłuchy
Na początku ubiegłego roku działacze opozycji skupionej wokół SDSM zaczęli publikować nagrania zawierające rozmowy najważniejszych państwowych decydentów. Z nagrań tych wyłaniał się ponury obraz Macedonii, która przez swoich rządzących była traktowana jak prywatny folwark. Co więcej, jak twierdzi opozycja, ofiarami podsłuchów prowadzonych przez macedońskie służby miało paść około 200 tysięcy obywateli, czyli blisko 10% populacji całego państwa.
Publikacja nagrań wywołała potężną reakcje społeczeństwa, które wyszło na ulicę. Jednak protesty zaczęły się wcześniej, bo w listopadzie 2014 roku, po zapowiedzi zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym strajk rozpoczęli studenci uniwersytetu w Skopje. O ile na pierwszej demonstracji, 17 listopada było około 2 tysięcy osób, to już kolejne protesty gromadziły blisko dziesięć tysięcy ludzi. Na początku 2015 roku atmosferę podgrzał dodatkowo Zoran Zaev, który zaczął publikować wspomniane wcześniej nagrania ludzi z bliskiego otoczenia premiera Nikoli Gruevskiego. Zaev twierdził, że nagrania dostał od ludzi związanych ze służbami specjalnymi, którym zależy na dobru państwa.
W maju 2015 roku światowe media obiegły informacje o masowych protestach w stolicy Macedonii, Skopje. Tysiące demonstrantów domagało się natychmiastowej rezygnacji Nikoli Gruevskiego z funkcji premiera i rozpisania wcześniejszych wyborów. W celu przełamania impasu między społeczeństwem a nieustępliwym premierem do dialogu włączyła się Unia Europejska. Dzięki jej mediacjom w lipcu zawarto porozumienie w Prżino, które miało regulować warunki, na jakich powinno dojść do przedterminowych wyborów. Wśród warunków porozumienia znalazła się dymisja Gruevskiego, powołanie rządu technicznego oraz specjalnego prokuratora mającego za zadanie prowadzić sprawy przeciwko politykom oskarżonym o korupcję.
Ostatnie dni co raz wyraźniej pokazują, że umowa ta, mająca prowadzić do stabilizacji sytuacji w Macedonii – która, o czym warto pamiętać, jest ostatnimi czasy dodatkowo obciążona w związku z kryzysem migracyjnym – nie przynosi oczekiwanych efektów. O ile do dymisji Gruevskego doszło, to kwestią sporną stał się termin wyborów parlamentarnych.
Pierwszy możliwy termin, wyznaczony na kwiecień br. został ostatecznie odrzucony. Zarówno opozycja jak i organizacje pozarządowe zgłaszały szereg zastrzeżeń, z których de facto wynikało, że państwo nie jest jeszcze gotowe do przeprowadzenia głosowania w sposób wiarygodny. Nowy termin, wyznaczony na 5 czerwca, ponownie został skrytykowany przez opozycję. Tym razem rząd, już pod przewodnictwem Emila Dimitrieva, pozostał głuchy na jej obawy i pozostał przy wyznaczonym terminie. W tej sytuacji, lider opozycji, Zoran Zaev ogłosił, że jego ugrupowanie, SDSM, nie weźmie udziału w wyborach.
Warto dodać, że nie jest to pierwszy bojkot parlamentu ze strony Zaeva. Jego partia odmówiła udziału w obradach parlamentu wyłonionego w wyborach z 2014 roku, uznając je za sfałszowane. Do prac w parlamencie posłowie SDSM wrócili dopiero po podpisaniu umowy w Prżino.
Protesty – czyli wszystko od nowa?
Decyzja prezydenta Ivanova na nowo rozgrzała, lekko już zmęczone przeciągającym się kryzysem, społeczeństwo. We wczorajszych protestach pod kancelarią prezydenta wzięło udział prawie tysiąc osób. Demonstranci oprócz obrzucenia fasady kancelarii jajkami domagali się dymisji Ivanova.
Jednak społeczne oburzenie, wykorzystywane do tej pory przez SDSM, okazało się być bronią obosieczną. Protestujący demonstrowali również pod siedzibą głównej partii opozycyjnej. Demonstranci zarzucali politykom SDSM uległość wobec władzy i chodzenie na “zgniłe kompromisy”. Co więcej, coraz częściej pojawiają się głosy, że zmiana VMRO-DPMNE na SDSM nie będzie żadną zmianą jakościową, a jedynie oddaniem władzy w ręce ludzi równie uwikłanych, niekierujących się dobrem obywateli. Wydaje się, że ujawnia się ta część społeczeństwa macedońskiego, która czuje się oszukana i wykorzystana przez Zaeva do własnych celów.
Do głosu dochodzą ludzie mówiący jasno, że SDSM nie jest realną alternatywą dla Macedonii, dlatego ruch protestacyjny, który zaczyna na nowo się wyłaniać, powinien nie tylko zdecydowanie występować przeciwko prezydentowi i VMRO-DPMNE, ale równie kategorycznie odciąć się od SDSM pretendującej do miana głównej siły opozycyjnej.
Na dzisiejszy wieczór zapowiedziano kolejną demonstrację. [kolejnego dnia, 14 kwietnia już wiadomo, że w demonstracji tej uczestniczyło ponad 14 tysięcy osób, kilku demonstrantów zostało pobitych i aresztowanych przez policję].
Miażdżący raport Freedom House
Opublikowany wczoraj przez Freedom House raport odnośnie poziomu demokracji nie pozostawia na Macedonii suchej nitki. Główne wskaźniki takie jak poziom demokratyzacji, jakość procesu wyborczego, niezależność mediów, czy poziom korupcji uległy pogorszeniu. Jedyny istotny wzrost zaobserwowano w przypadku społeczeństwa obywatelskiego, które w wyniku poczynań władzy zaczęło się samoczynnie organizować. Freedom House jest kolejną organizacją spoza Macedonii zwracającą uwagę na obniżenie poziomu demokracji w tym kraju.